Nick Hornby - "Długa droga w dół"
Wydawnictwo: Literackie
liczba stron: 364
kategoria: literatura piękna
Powiem szczerze, że nie wiem jak tę książkę ocenić??? Mam trochę zgryza, bo ani za bardzo nie znam się na psychologii ani nie znam się na stosunkach międzyludzkich, żeby wydawać jakiekolwiek opinie dotyczące stanów psychicznych czterech głównych bohaterów tej książki. Jestem zwykłym obserwatorem a doświadczenia czerpię oczywiście ze swojego "podwórka", więc rzucać pochopnymi opiniami nie będę. Na pewno więcej do powiedzenia mają Ci, którym kiedyś zaświtało w głowie, żeby skoczyć, przedawkować czy skończyć ze sobą w inny sposób.
Nie powiem, żeby mnie ta książka poruszyła, zaskoczyła czy urzekła. Zaczęła się bardzo ciekawie - otóż na dachu pewnego londyńskiego wieżowca w Sylwestrową noc spotykają się cztery różne osobowości z jednym zamiarem skoku w dół. Pyskata gówniara Jess - córeczka ministra, zawiedziona miłością, Martin -prezenter telewizyjny medialnie i prywatnie skończony przez sex z 15-latką, JJ - roznosiciel pizzy , były amerykański muzyk-bez kariery i chyba najbardziej rozgarnięta i uporządkowana moralnie Maureen- dojrzała kobieta umęczona opieką nad totalnie niepełnosprawnym synem.
Nie przypadły mi do gustu właściwie dialogi pomiędzy nimi - jakieś rwane, chaotyczne, wulgarne....
Fabuła byłaby całkiem niezła, bo 4 osoby w różnym wieku i z różnych środowisk tworzą pewną nierozłączną grupę. Pomimo, że warczą na siebie, nie potrafią bez siebie już zaistnieć. Nie skaczą z dachu a odwlekają termin na później. Ba nawet jadą razem na wakacje. Ich życie nie zmienia się diametralnie ale coś zaczyna się powoli kluć.
Cała książka - to walka na znalezienie jakiegoś intratnego zajęcia, to walka na niezrealizowane marzenia, to głównie ostre wymiany zdań pomiędzy nimi, to coś co mnie trochę męczyło, co było chyba za bardzo przerysowane. Niedoszli samobójcy chcieli sobie pomóc, ale nawzajem się wkurzali, nakręcali. Nie potrafię jej jakoś ani pozytywnie ani negatywnie ocenić.
Po raz pierwszy nie mam konkretnego zdania.
Nie wiem jakie wyciągnąć wnioski a jak zwykle tylko jeden sprawdza się najlepiej taki, że nasze życie czy nasz los zależy od tego, kogo spotkamy w danym momencie na swojej drodze.
cytat: "Żebym mógł....stać się człowiekiem, którego zadowala to, co ma a nie to czym chciałby być, rozumiesz?"

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz