Wydawnictwo: Albatros
liczba stron: 447
kategoria: literatura obyczajowa/romans
Po pierwszych stronach powieści przygotowałam się na emocjonalny wstrząs, bo nieuleczalna choroba, ból, walka z czasem wywołuje u mnie zawsze ogromne emocje.
Ale im głębiej, tym fabuła okazała się wspomnieniem głównej bohaterki z jej nastoletniego okresu, niespodziewanej ciąży, utraconej miłości, chłodnej relacji z rodzicami i siostrą, która była tą lepszą córką, oraz pasji, dzięki której osiągnęła zawodowy sukces.
Nicholas Sparks, jak zwykle czaruje, czytelnika pisząc o miłości i daje nadzieję, że pomimo wielu strat, często dostajemy coś w zamian, nawet jeśliby się miało czekać na to całe życie. Zawodowo wywrócił fabułę i nie znajdziecie tu ckliwego romansu, a raczej potwierdzenie tego, żeby być sobą i nie zmieniać się tylko po to, aby zadowolić innych.
Presja i parcie na wykształcenie nie zastąpi nam czułości, rodzicielskiej miłości a później rodzinnego szczęścia. Dyplomy, tytuły i prestiżowe świadectwa nie zagwarantują nam ani satysfakcjonującej pracy, ani własnego szczęścia. Najgorszą rzeczą jest wytykanie komuś, że mógłby być kimś innym, że mógłby to czy tamto zrobić inaczej, że zachowuje się tak, a nie inaczej...
Sterowanie kimś, pozbawiając go własnego "ja", faworyzowanie ulubieńców, to chyba najgorsza forma wychowawcza i to nie tylko na polu rodzinnym.
Także, róbcie swoje i bądźcie szczęśliwi, bo żyjemy (tylko raz!) i pracujemy dla siebie, nie dla splendoru!
Ale im głębiej, tym fabuła okazała się wspomnieniem głównej bohaterki z jej nastoletniego okresu, niespodziewanej ciąży, utraconej miłości, chłodnej relacji z rodzicami i siostrą, która była tą lepszą córką, oraz pasji, dzięki której osiągnęła zawodowy sukces.
Nicholas Sparks, jak zwykle czaruje, czytelnika pisząc o miłości i daje nadzieję, że pomimo wielu strat, często dostajemy coś w zamian, nawet jeśliby się miało czekać na to całe życie. Zawodowo wywrócił fabułę i nie znajdziecie tu ckliwego romansu, a raczej potwierdzenie tego, żeby być sobą i nie zmieniać się tylko po to, aby zadowolić innych.
Presja i parcie na wykształcenie nie zastąpi nam czułości, rodzicielskiej miłości a później rodzinnego szczęścia. Dyplomy, tytuły i prestiżowe świadectwa nie zagwarantują nam ani satysfakcjonującej pracy, ani własnego szczęścia. Najgorszą rzeczą jest wytykanie komuś, że mógłby być kimś innym, że mógłby to czy tamto zrobić inaczej, że zachowuje się tak, a nie inaczej...
Sterowanie kimś, pozbawiając go własnego "ja", faworyzowanie ulubieńców, to chyba najgorsza forma wychowawcza i to nie tylko na polu rodzinnym.
Także, róbcie swoje i bądźcie szczęśliwi, bo żyjemy (tylko raz!) i pracujemy dla siebie, nie dla splendoru!
cytat: "Nie jestem gotowa na bycie mamą i żoną...nie jestem nawet gotowa, żeby dorosnąć."

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz