Przygotujcie się zatem na sztukę kociego przekazu, bez której fabuła tej powieści nie miałaby sensu.
Sheila vel Szelka, to dystyngowana i inteligentna kotka, która jest świadkiem zabójstwa swojego pana. Myślicie, że można pokusić się o śmiałą tezę, że ona wie, kto jest mordercą?
z osamotnioną Szelką swoim mieszkaniem. Obserwują siebie nawzajem, ale to coś więcej niż poznawanie siebie i nieprzypadkowo lokalizator ląduje w kociej obroży.
Początkowo śledztwo się nie klei, a komisarz musi trochę na siłę przydzielać zadania swoim opornym podwładnym.
Również brak podejrzanych i świadków zabójstwa (oprócz Szelki) nie prowadzi do wielkiego przełomu, aż tu nagle sprawa niespodziewanie obiera kierunek na serbskich bandziorów i fabuła niesamowicie przyspiesza z obydwu stron tj. dochodzeniowej i przestępczej.
Więcej nie zdradzę, bo pierwotny wydawałoby się satyryczny obraz posterunku i pracujących tam policjantów, zmienia się diametralnie, kiedy życie pani komisarz znajduje się w niebezpieczeństwie.
Nadmienię jeszcze tylko, że dowcipne dialogi i humorystyczne słownictwo barwnie okraszają tę kryminalną fabułę.
Ciekawi zatem jaką rolę (oprócz głównej i oskarowej) zagra tu kotka? - to zapraszam do lektury!