27 czerwca 2018

Dwa różne światy - jedna miłość










Karolina Wójciak - "Tożsamość nieznana, NN"
Wydawnictwo: Karolina Wójciak
liczba stron: 316 
kategoria: literatura piękna 












          Zacznę od słów: to jest absolutny HIT!!!!
          To kolejna książka Karoliny Wójciak, od której nie mogłam się oderwać, napisana jest (podobnie jak "Matylda") magnetycznie, ekscytująco... Czytałam ją równocześnie z inną książką i musiałam mocno walczyć ze sobą, żeby tamtej zupełnie nie odrzucić. 
         Porusza mocne i skrajne strony życia. Jest luksus, jest bieda i w tym dwie młode osoby: Lena i  Krystian. 
         Lena, to ta która musi zmierzyć się z niechcianą kontrolą i bogactwem tatusia, zdobytym notabene nie tak uczciwie i Krystian bezdomny, obdarty z godności i możliwości bycia lepszym. 
          Czasami się zastanawiam jak to jest, że jedni mają pod górkę całe życie a inni nawet nie mają pojęcia, co to znaczy nie mieć czy nie musieć. 
          Lena i Krystian to dwa byty żyjące w innych światach, ale mają zbieżne marzenia i pragnienia. Oboje szukają szczęścia, zrozumienia, szacunku i miłości. Obojgu brak rodzicielskiej obecności, bliskości i czułości, a przede wszystkim brak normalnego, ciepłego domu.  
          Krystian ma tu zdecydowanie gorzej, gdyż po śmierci mamy przeszedł piekło z ojcem alkoholikiem, przeszedł głód, ubóstwo i totalne odrzucenie. Wkroczył na przestępczą drogę i wydaje się, że to najlepsze, co go wtedy mogło spotkać! Lena, ma zaś wszystko: samochód, piękny dom z basenem, służbę, jedzenie pod nos....  pomimo tego nie jest rozkapryszoną panienką a twardą dziewczyną walczącą o swoje ja i swoje własne szczęście.    
          Czy drogi tych dwoje młodych ludzi gdzieś się skrzyżują? Powiem Wam tylko, że stanowią niezwykle mocną mieszankę charakterów i w pełni ukształtowanych osobowości!!!! 

          Po tej kapitalnej lekturze mogę odetchnąć i cieszyć się,  że jestem, tu gdzie jestem, że mam to co mam, chociaż jest to niewiele ale stanowi jakiś życiowy constans...  
          
          Jeszcze raz wielkie chapeau bas dla p. Karoliny Wójciak za cudowną fabułę i wspaniale wykreowanych bohaterów - tu wszystko gra, wszystko jest idealne!!!!!!!!! Podtrzymuję swój zachwyt i trzymam kciuki za kolejne powieści!!!!!

         




cytat: "Są tylko dwa sposoby przejścia przez życie. Jeden, jakby nic nie było cudem i drugi, jakby wszystko było cudem". 

19 czerwca 2018

List ale nie w butelce.











Jojo Moyes - "Ostatni list od kochanka"
Wydawnictwo: Znak Literanova
liczba stron: 512
kategoria: literatura piękna/romans 












          Lubię taką literaturę, którą czytam bez wielkiego główkowania, kiedy wchodzę w historię bez oporów, uprzedzeń czy strachu. Tak pisze Jojo Moyes, Colleen Hoover, Nora Roberts, Danielle Steel….. 
          Książki o miłości nie są takie zwykłe i łatwe, wiadomo, że miłość bywa trudna, nieszczęśliwa, skomplikowana i nie zawsze jest jak w bajce, że "żyli długo i szczęśliwie".... Niemniej jednak jest to tematyka najfajniejsza do czytania, do marzenia, do relaksu. 
          Zapewne tytuł przykuł moją uwagę i pewność, że Jojo Moyes pisze dobrze, tak kobieco a jej fabuły zawsze są trochę pikantne, trochę słodkie i trochę gorzkie, dlatego też nawet bez większego zastanowienia sięgnęłam po tę pozycję. 
       Temat zdrady jest trudny a Jojo Moyes niezwykle mądrze ukazuje te skomplikowane relacje i mechanizmy, które powodują, że ulegamy magi chwili, mocnym doznaniom czy pragnieniom, bo nasze dotychczasowe szczęście nas już nie niosło???     

          Dwie kobiety żyjące w różnych czasach. Współczesna Ellie, młoda dziennikarka przeżywająca romans z pewnym żonatym pisarzem i Jennifer  (40 lat wcześniej) - żona sztywnego biznesmana z lukami pamięci po wypadku samochodowym. 
       Obie znajdują list od kochanka. Ellie odkrywa go w starych redakcyjnych materiałach, które dostała do przeglądnięcia, natomiast Jennifer znajduje list w książce, którą odkryła przypadkowo przeglądając pudełka z butami, usiłując sobie cokolwiek przypomnieć z jej życia sprzed wypadku.  

          Czy to jest list od tego samego nadawcy?, co ten list zawiera???, co łączy te dwie kobiety???, kim jest tajemniczy autor listu?, czy współczesna Ellie odnajdzie anonimowych kochanków?, jak potoczą się miłosne losy bohaterów???, czy trzeba walczyć o miłość chociaż jest nierealna czy odpuścić? czego uczy zdrada??? 
Na te liczne pytania znajdziecie odpowiedzi właśnie w tej książce, więc chyba nie pozostaje Wam nic innego, jak ją po prostu przeczytać!!!




cytat: "Każde działanie ma swoje konsekwencje.... świat dzieli się na tych, którzy to dostrzegają i podejmują świadome decyzje i na tych, którzy po prostu rzucają się na to, co im się w tej chwili podoba."

10 czerwca 2018

Dach samobójców








Nick Hornby - "Długa droga w dół"
Wydawnictwo: Literackie
liczba stron: 364
kategoria: literatura piękna











          Powiem szczerze, że nie wiem jak tę książkę ocenić??? Mam trochę zgryza, bo ani za bardzo nie znam się na psychologii ani nie znam się na stosunkach międzyludzkich, żeby wydawać jakiekolwiek opinie dotyczące stanów psychicznych czterech głównych bohaterów tej książki. Jestem zwykłym obserwatorem  a doświadczenia czerpię oczywiście ze swojego "podwórka", więc rzucać pochopnymi opiniami nie będę. Na pewno więcej do powiedzenia mają Ci, którym kiedyś zaświtało w głowie, żeby skoczyć, przedawkować czy skończyć ze sobą w inny sposób.
          Nie powiem, żeby mnie ta książka poruszyła, zaskoczyła czy urzekła. Zaczęła się bardzo ciekawie - otóż na dachu pewnego londyńskiego wieżowca w Sylwestrową noc spotykają się cztery różne osobowości z jednym zamiarem skoku w dół. Pyskata gówniara  Jess - córeczka ministra, zawiedziona miłością, Martin -prezenter telewizyjny medialnie i prywatnie skończony przez sex z 15-latką, JJ - roznosiciel pizzy , były amerykański muzyk-bez kariery i chyba najbardziej rozgarnięta i uporządkowana moralnie Maureen- dojrzała kobieta umęczona opieką nad totalnie niepełnosprawnym synem.
          Nie przypadły mi do gustu właściwie dialogi pomiędzy nimi - jakieś rwane, chaotyczne, wulgarne....
          Fabuła byłaby całkiem niezła, bo 4 osoby w różnym wieku i z różnych środowisk tworzą pewną nierozłączną grupę. Pomimo, że warczą na siebie, nie potrafią bez siebie już zaistnieć. Nie skaczą z dachu a odwlekają termin na później. Ba nawet jadą razem na wakacje. Ich życie nie zmienia się diametralnie  ale coś zaczyna się powoli kluć.
          Cała książka - to walka na znalezienie jakiegoś intratnego zajęcia, to walka na niezrealizowane marzenia, to głównie ostre wymiany zdań pomiędzy nimi, to coś co mnie trochę męczyło, co było chyba za bardzo przerysowane. Niedoszli samobójcy chcieli sobie pomóc, ale nawzajem się wkurzali, nakręcali. Nie potrafię jej jakoś ani pozytywnie ani negatywnie ocenić.
           Po raz pierwszy nie mam konkretnego zdania. 
          Nie wiem jakie wyciągnąć wnioski a jak zwykle tylko jeden sprawdza się najlepiej taki, że nasze życie czy nasz los zależy od tego, kogo spotkamy w danym momencie na swojej drodze. 



cytat: "Żebym mógł....stać się człowiekiem, którego zadowala to, co ma a nie to czym chciałby być, rozumiesz?"

Belfer




Sebastian Imielski - "Szkoła na wzgórzu"
Wydawnictwo: Sumptibus
liczba stron: 400
kategoria : thriller/ sensacja/kryminał 















          Mówią, że internet psuje społeczność, odciąga młodych od nauki, że przewala się godziny na portalach społecznościowych, nasze plecy robią się okrągłe, a kręgi szyjne doznają zwyrodnienia jeszcze przed pójściem do pracy zawodowej...... ale, gdyby nie książkowe społeczności i szeptane recenzje w życiu nie trafiłabym na Sebastiana Imielskiego i jego "Szkołę na wzgórzu". W ogóle nie przeczytałabym wielu książek a szczególnie wyśmienitych dzieł naszych rodzimych debiutantów.
          Kolejny raz "odkryta" zupełnie przypadkowo - doskonała książka, doskonały Pisarz!!!!
         Jak oglądaliście serial "Belfer", to jest to właśnie ten klimat i cieszę się, że go oglądałam, bo mogłam sobie wyobrazić takiego właśnie belfra Sylwestra Cichego (nazwisko idealnie pasuje do charakteru), trochę właśnie takiego cichego, trochę fajtłapę, ale idealnego "tropiciela" i upierdliwego poszukiwacza prawdy. Więc jak podstawiłam sobie postać Maćka Stuhra pod Sylwestra Cichego, to książkę czytało mi się wyśmienicie!
          Fabuła genialna - szkoła na prowincji, nauczyciel (tutaj S.Cichy) zatrudniony na zastępstwo, zaginięcie jednej uczennicy, prowadzenie dochodzenia na własną rękę... a dzięki pomocy dziennikarza z pewnego brukowca zostaje odkryta jeszcze jedna zbrodnia sprzed 25 laty dokonana na uczennicy tejże szkoły.
          Jaki ma z tym wszystkim związek dyrektor szkoły, ksiądz i bibliotekarka? i dlaczego  Sylwester trafił do tej szkoły, przed kim czy przed czym "uciekał"  - musicie to przeczytać!
          To naprawdę doskonały kryminał, świetne akcje, bohaterowie, po prostu idealnie napisana książka!!!!!!!



cytat: "Przeszłość. Tutaj to słowo klucz. Wytrych do rozwikłania najmroczniejszych sekretów. Przez lata nikt nie chciał go dotykać. Ze strachu?. Szkoła uczy i karze niepokornych"    

8 czerwca 2018

Pierwsza, druga, trzecia - ale to nie godziny








Magda Stachula  - "Trzecia"
Wydawnictwo: Znak Literanova
liczba stron: 400
kategoria: thriller, kryminał, sensacja











          Mam chyba szczęście do polskich Autorów, bo kolejna książka okazuje się bardzo dobra!!!!!!! Moje kwietniowe postanowienie nadrabiania polskiej literatury zaliczam do bardzo udanych, choć przechodzi ich spora część na czerwiec!😱 
Uwielbiam styl pisania M.Stachuli, nie znajdziemy tu tabunu bohaterów, krwawych akcji i gonitwy za złoczyńcami. Bardzo odpowiada mi mała ilość bohaterów a ich mroczne "sekrety" robią największą robotę. 
          W "Trzeciej" mamy właśnie trzech (choć to zbieżność cyferek - nie o te "trzy" chodzi) świetnie wykreowanych bohaterów: Antona, Liliannę i Elizę. Każda z nich przedstawiona jest ze swojego punktu widzenia i to jest super, bo poznajemy ich osobowości i myśli 1:1. 
Anton uciekł przed kimś z Rosji - ma mroczną przeszłość okraszoną ciemnymi interesami, a raczej zadarł nie z tymi ludźmi co trzeba. Lilianna to dojrzała i nietuzinkowa bizneswoman, która rozwaliła swoje małżeństwo dla Antona? a Eliza pomimo, że jest psychoterapeutką ma manię prześladowczą? - czy to wyobraźnia płata jej figla, czy ktoś ją rzeczywiście obserwuje, śledzi, robi zdjęcia, czy jest w niebezpieczeństwie??? Ścieżki tej trójki schodzą się a łącznikiem jest oczywiście Anton... 
           Fabuła jest tak ciekawa, że książka przyciągała mnie nocną porą jak magnes.

          Bardzo lubię takie książki, w których nie ma mordów, makabresek, ścielących się trupów,  a jest niesamowita ciekawość, napięcie i ogromna przyjemność czytania. Wszystko tu jest wyważone, inteligentne, bez chaosu, wszystko się zgadza, ma swój rytm, więc czyta się wyśmienicie. 
          Zakończenie jest niezłe i mówiąc szczerze tak do końca, to nigdy nie jestem w stanie dokładnie przewidzieć zakończenia w książkach M.Stachuli. Zawsze zakładam sobie pewien "scenariusz", który na chwilę przed końcem książki, zmienia się o 180ºC. 

           No i skąd wziął skąd tytuł "Trzecia"???... - dowiecie się jak przeczytacie 😀

          Już nie mogę doczekać się kolejnej perełki M.Stachuli - "W pułapce" - premiera 20.06.2018 - jestem pewna, że będzie bardzo dobra!!!!!!!! 



          Ogromnie polecam tę książkę i poprzednią i te przyszłe, które wyjdą spod pióra Autorki... Myślę, że mogę podjąć takie ryzyko i polecać i czytać w ciemno.... bardzo sobie i innym czytelnikom życzę takich książek!!!!!!!! 


cytat: "Wiem, że gdybym go wtedy posłuchała, moje życie wyglądałoby zupełnie inaczej, jednak życie to nie film, tu nie kreci się dubli."

2 czerwca 2018

Adela po przejściach








Magdalena Knedler - "Historia Adeli"
Wydawnictwo: Novea Res
liczba stron: 408
kategoria: literatura obyczajowa /romans












         

          To moje pierwsze spotkanie z twórczością Magdaleny Knedler i na pewno nie ostatnie. Po raz kolejny stwierdzam, że polska literatura jest w szczytowym momencie rozwoju, po raz kolejny stwierdzam, że nie trzeba szukać daleko, bo mamy wszystko, co najlepsze u siebie!!!!!!!!!!
          Bardzo lubię literaturę obyczajową jest to taki idealny "przerywnik", ale który niesie wiele przesłań.
          I tak "Historia Adeli", opowiadająca o stracie ukochanej osoby, daje nadzieję, że życie się nie kończy, trwa bo musi trwać dalej chociaż wydaje się, że nie ma już sensu, bo nic cudownego się nie wydarzy i nie powtórzy a szczególnie to, co było dobre ....
          Adela przeszła fizyczną i psychiczną szkołę życia opiekując się mężem chorym na SM. Nikt nie marzyłby o takim doświadczeniu na początku swojej wspólnej drogi. Tradycyjnie nie będę Wam opisywała o czym jest ta książka ale zapewniam Was, że na pewno nie jest dramatyczna, porusza natomiast 2 ważne sprawy.
       Otóż pierwsza, to relacje rodzice-dzieci a głównie chodzi o nieprozumienia wynikające z narzucanych dzieciom swoich "dyktat", swojego modelu i stylu życia, swoich ambicji niejednokrotnie chorych... To właśnie Adeli i Pawłowi rodzice zabrali kawałek własnego świata, własne marzenia i plany na przyszłość....
         Tutaj zatrzymałabym się dłużej, ponieważ sama jestem mamą ale chyba dlatego, że moi rodzice nie narzucali mi swojej woli, nigdy mnie nie kontrolowali, nie sprawdzali zadań ani zeszytów, nie wybierali mi znajomych i nie mówili co i jak mam robić, to mogłam zostać sobą i prowadzić życie według swojego scenariusza, tak też mój syn sam podejmuje pewne swoje decyzje. Oczywiście "kontrola" a narzucanie swoich reguł, to dwie odrębne rzeczy. W wychowaniu należy być długo czujnym i bacznie obserwować, żeby móc "wkroczyć", pomóc w odpowiednim momencie jak będzie coś niedobrego się  działo. Poza tym wiem z doświadczenia kogoś, jak to jest, gdy któryś z rodziców jest święty, nieomylny, apodyktyczny, despotyczny i wszechwiedzący!  Takie dzieci potem w dorosłym świecie tak naprawdę nie wiedzą czego chcą! Nie mają wiary w siebie, nie mają marzeń i potrzeb, bo to wszystko było ustalane i decydowane z góry i odgórnie i nie było mowy o żadnym sprzeciwie czy samowolce!

         Druga sprawa dotyczy tego, jak w naszym życiu ważne jest to, kogo spotkamy na swojej drodze. Jak ważna jest czyjaś pomocna dłoń, jak ważna jest przyjaźń, bezinteresowność.... jak wyrzucenie z siebie tego, co nas uwiera - "oczyszcza" i pomaga przetrwać trudny czas, czy naprawić poprzednie złe relacje.

          Niestety tak jak nie ma recepty na szczęście, tak nie ma recepty na żałobę... A pocieszenie stanowić może fakt, że zawsze "po burzy wychodzi słońce" , tak jak Adela po stracie męża spotkała Daniela doktora nauk humanistycznych, których połączyła śmierć jego ciotki Stefanii. O co chodzi z tą ciotką, przełamaną filiżanką, i dziwnie zaadresowanymi listami i czy zrodzi się miłość??? - doczytajcie sami!, bo warto!!!!


cytat: "człowiek, o którym marzymy, ale z którym nie mieszkamy pod jednym dachem zawsze obrasta w naszej wyobraźni mitem, nie przypisujemy mu żadnych wad"