31 października 2019

Wilcze klony










Diana Brzezińska - "Będziesz moja"
Wydawnictwo: Otwarte
liczba stron: 480
kategoria: thriller/sensacja/kryminał 










          Dianę Brzezińską miałam okazję poznać osobiście na Krakowskich Targach Książki. Przeskromna i bardzo utalentowana osoba!!!!! 
           "Będziesz moja" otwiera cykl o profilerce Adze i gliniarzu Krystianie. Te dwie osoby są tu kluczowymi postaciami, mają niezły potencjał i sporo tu zdziałają i to raczej nie tylko na polu zawodowym. 
            Ach jak ja lubię takie mocne charakterki a ich cięte i uszczypliwe języki, to kwintesencja świetnych dialogów.   
              Ada, to rudowłosa i "pyskata" piękność pracuje jako psycholog w policji i nie boi się powiedzieć, co w danym momencie myśli. Inteligentna, choć tak do końca niewierząca w swoje umiejętności zawodowe, ale ma nosa do stawiania trafnych tez.
              Krystian zaś, to "słodki" macho ale charakterny i narwany gliniarz. Musicie go poznać! - kobiety kochają takich twardzieli!
            Policja korzysta z pomocy psychologów przy tworzeniu profili morderców lub powołując ich do swoich grup śledczych i tak też Aga uwikła się w sprawę, która doprowadzi do... nie nie, nie powiem jak! 😜- musicie to przeczytać!   
Jedyne co mogę zdradzić to, że będzie gorąco i nerwowo.  
           Wielkim smakiem tego kryminału jest oczywiście wątek obyczajowy, który zawsze mnie wciąga i ciekawi, dlatego nie mogę doczekać się części drugiej! 
            Kryminał napisany jest świetnie i powiem szczerze, że zdecydowanie lepiej aniżeli książki innych znanych już autorów ✌. 
          Mam nadzieję, że zachęciłam Was tym bardziej, że wiem (po rozmowie z Autorką), że cz.2 będzie NIEZŁA!!!!!!!!



cytat: "Obiecał sobie częściej robić research na temat ulubionego jedzenia kobiet, które chciał zaciągnąć do łóżka, bo jak widać, wiele to ułatwiało."               

29 października 2019

Krwawy superksiężyc






Katarzyna Puzyńska - "Rodzanice"  
             Cykl: Lipowo (tom 10)
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
liczba stron:553
kategoria: kryminał/ sensacja/ thriller 











         Aż nie chce się wierzyć, że to już 10 tom o policjantach z Lipowa!. Mówiąc szczerze czytam z sentymentu, bo pamiętam jak pierwsze tomy wywoływały u mnie zachwyt! Niestety, gdzieś w okolicach 6 tomu moje uwielbienie do tego cyklu zaczęło stopniowo maleć. 
Ponoć, "co za dużo, to niezdrowo" i to zdanie chyba potwierdza moje przekonanie, że nie da się w nieskończoność ciągnąć czegoś, co było kiedyś dobre a już raczej nie jest (podkreślam - dla mnie!). 
          Nie mówię tu o piórze i stylu Autorki, bo te są świetne, natomiast fabuła stała się dla mnie jakimś "molochem". Ilość bohaterów powala, coś pomiędzy 25 a 30. Trupów tym razem trochę mniej, ale generalnie bez wstrzemięźliwości. Przy tym wszystkim fabuła przemieszana z legendami, wierzeniami ludowymi i gusłami... jednym słowem słowiańskie fantasy, które do mnie niespecjalnie przemawia. A wilkołaki i jeden taki wiejski Wilk, co to porobił obcym dzieci a potem gwałcił swoje córki i też im zrobił dzieci, nie powaliło mnie na kolana, choć to było "cenne" dla całości zrozumienia tych 553 stron.             
         Nie lubię też częstego poruszania się po czasoprzestrzeni, nie potrafię trwale przyswoić sobie dat z nagłówków - 3, 10 dni przed czy po.... więc raz bohater nie żyje a raz żyje... Rozumiem to, gdy chce się powrócić do przeszłości - ale tu jest dosłowne "skakanie"😱  
          Zaś szeregowi bohaterowie, no cóż stali się trochę nijacy, pomimo siarczystych przekleństw wydobywających się z ich ust a irytacja względem obecnej już żony policjanta (słynna Weronika) pozostała constans  - jak zawsze w niebezpieczeństwie, bo pcha się w centrum akcji i na własną rękę rozwiązuje kryminalne zagadki - już nudne.
          Nie mogę też nie wypomnieć błędów, które pojawiają się dość regularnie, jak nie w numeracji rozdziałów (tak było w "Norze") czy teraz w imieniu szefowej komisariatu - raz jest Laura a raz Joanna. Nie lubię takich błędów i już 😟
Myślę, że dam sobie już spokój z Lipowem... 😞 




cytat: "Do miłości nie da się nikogo zmusić. A skoro nie mógł mieć miłości żony, to ona nie jest mu potrzebna."            

28 października 2019

Miłość niejedno ma imię







Anna Łajkowska - "Szepty gwiazd"
Wydawnictwo: Dragon
liczba stron: 351
kategoria: literatura obyczajowa









          Jestem pewna, że większość zadawała sobie pytanie czy ten poznany mężczyzna, to już na całe życie? a czy ta kobieta to partnerka idealna i jedyna??? Wielu już zna odpowiedź na nie i albo wciąż szuka, tudzież trwa w szczęściu bądź....... 
       Takim facetem, który wciąż nie wie, jest Jacek i wcale nie taki lekkoduch, bo wykładowca akademicki i pisarz w jednym. Czyżby miał tak pojemne serce? czy nie potrafi sie ustatkować mając żonę i jedenastoletniego syna? Nie rozwiódł się jeszcze z Agatą a już wiąże się Joasią i żeby było ciekawiej swojej byłej dziewczynie Dorocie wyznaje miłość. 
         Czy można się odkochać? czy brak wspólnych małżeńskich "łączników" tworzących więź i to co nazywa się zrozumieniem, czułością i miłością skutecznie nas oddala od siebie? A chęć ponownego przeżycia czegoś wyjątkowego i poczucie tej wzajemności powoduje, że potrafimy tak po prostu wszystko zostawić?  A Agata czy jej serce jest jeszcze w stanie zabić mocniej dla innego mężczyzny? 
          Ta książka, to życie moje, Twoje czy bliskich znajomych...każdy znajdzie tu jakąś cząstkę siebie. Świetna pozycja dla tych, co myślą, że tylko oni mają w życiu ciężko, że tylko oni źle ulokowali uczucia, że tylko oni zmagają sią z chorobą, apodyktycznym rodzicem, że tylko ich zdradzono i pozostawiono..... 
         No i chyba dobrze jeśli ktoś poszukuje, bo pragnie być szczęśliwym a wiadomo, że lepiej odejść niż tkwić w chorym związku czy "układzie". Nie wierzę też, żeby takie decyzje były łatwymi do podjęcia dla każdej ze stron. Powodem rozstania nieraz jest zauroczenie kimś innym, którego poznawanie czy fantazjowanie dostarczają więcej emocji i radości, niż mogłoby się wydawać, nieraz jest to potrzeba bycia po prostu rozumianym i słuchanym a nieraz jest to chęć poczucia bycia komuś potrzebnym i najnormalniej w świecie kochanym. 
       Autorka uchwyciła też idealnie trudne relacje rodzic v dorosłe dzieci. Nie ma nic trudniejszego dla dorosłego dziecka być strofowanym, pouczanym i kierowanym przez któregoś z rodziców. To chyba koszmar każdego dziecka ale już nie dziecka 😱.
      Książkę czyta się świetnie a ciekawość losów wszystkich bohaterów, którzy na dodatek są ze sobą powiązani, ich wzloty i upadki - to perła literatury obyczajowej.  A jeżeli jest to fajnie podane, na dodatek w czasie zbliżających się świąt, okresu magicznych oczekiwań, pragnień i nadziei  to ogromnie mnie taka literatura zadowala. 
        Nie dla wszystkich oczywiście ten świąteczny czas, to radość i szczęśliwość i wielu bardzo boli to puste miejsce przy wigilijnym stole, ale dlatego też ta książka jest taka prawdziwa, taka życiowa i wiarygodna. 
       Książka nie trąca zakłamaną rodzinną idyllą, nie kapie w niej od  słodkich romantycznych uniesień - po prostu pokazuje jak naprawdę jest, dlatego ulubieńcom szczerej literatury obyczajowej bardzo polecam!





cytat: "Z kobietą można się kochać, można rozmawiać nawet na poważne tematy, ale nigdy nie będzie miał pewności, że ona go zrozumie, choć nawet sam przejrzałby ją na wylot."               

22 października 2019

627 mil = 87 dni






Rachel Joyce - "Niezwykła wędrówka Harolda Fry"

Wydawnictwo: Znak

liczba stron: 336

kategoria: literatura piękna 













             Czy ktokolwiek z nas nie zawierał jakiegoś paktu z kimś niewidzialnym u większości z Panem Bogiem, u drugiej większości z diabłem, u jeszcze innych z kimś niewidzialnym albo ze samym sobą??? czyż nie obiecywaliście "gruszek na wierzbie" w zamian za spełnienie czegoś???? 

        65 letni emeryt Harold pod wpływem impulsu a raczej dziewczyny ze stacji paliw jest przekonany, że swoją wędrówką z południa na północ Anglii uratuje pewną kobietę - Queenie, z którą kiedyś dawno temu pracował a teraz umiera w hospicjum. 
Czy ten leciwy i "wycofany" facet jest w stanie pokonać pieszo 627 mil?  
            Przygoda życia ktoś by pomyślał, ale czy bez żadnego przygotowania, doświadczenia, bez telefonu i w takim wieku, z początkami Alzheimera … czy Harold nie porwał się z motyką na słońce?  Tu pojawia się albo fenomen wiary albo przeświadczenie, że jak robi się cokolwiek, to lepiej jak nierobienie niczego?
Oczywiście chcieć to móc, ale po drodze napotyka wiele przeszkód, szczególnie te w postaci ludzi, bo nikt inny jak tylko człowiek potrafi wiele zepsuć... kto przyłączył się do tego marszu i co z tego wynikło? - pozostawiam przyszłym czytelnikom. 
Wydaje mi się, że ta droga to była szkoła "przetrwania", to była największa lekcja przyrodniczo-socjologiczna, to był sprawdzian miłości, wytrwałości i dogłębna analiza samego siebie. Natomiast napotkani po drodze ludzie, to kopalnia dobra i zła... 
W tym stadnym pędzie wyobraźcie sobie, że zostawili Harolda... czy zdążył? Jego idea "uratowania"  Queenie została zepchana, zdeptana... 
         Myślę, że ta książka wywoła u każdego inne reakcje. U mnie zrodziło się pytanie czy ja byłabym w stanie tak się poświęcić? Natomiast podejrzewam, że Autorce nie chodziło bezpośrednio o to czy Harold pokona tę drogę, ale tylko o to czy odnajdzie w sobie, to co zagubił i pokrył skorupą wiele lat temu? 
         Wnioski do wyciągnięcia zostawiam Wam drodzy czytelnicy..., książka jest osobliwa, taka bardzo "brytyjska". Za podsunięcie tej książki dziękuję swojej siostrze Kasi! 😍   


cytat: "Były chwile, kiedy czuł, że niewiedza jest najwyższą prawdą i na tym należy poprzestać".
         

15 października 2019

Delta Missisipi



Hillary Jordan - "Błoto"
Wydawnictwo: Otwarte 
liczba stron: 353
kategoria: literatura obyczajowa 














     Historia zawarta w tej książce zainspirowana jest poniekąd prawdziwymi wydarzeniami, a dokładniej opowieściami babci Autorki. Ale nawet, gdyby nie ten fakt, to i tak jest szalenie prawdziwa. 
           No nie ma skrawka na tej ziemi, żeby ktoś nie walczył na wojnie, ktoś kogoś nie wyzyskiwał czy nie ranił... 
           Przenosimy się w lata 50-te w deltę Missisipi, krainę pól bawełny, błotnistej ziemi w porze deszczowej i czarnoskórych braci, którzy muszą znać swoje miejsce i oddawać część swoich zbiorów białym. A jeszcze utknąć na farmie bez łazienki, prądu i bieżącej wody, ze złośliwym teściem i bratem męża, który po wojennej służbie nadużywa alkoholu a w powietrzu wisi zdrada - to nie lada wyzwanie dla kobiety z miasta.
        Narracja jest wieloosobowa, dzięki czemu poznajemy odczucia każdego z głównych bohaterów. 
      No jest co czytać, a jak jeszcze do tego dołożymy rasistowskie "wyczyny" i morderstwo - to nie muszę mówić, że generalnie wciąga. 
          Myślę, że Autorka chciała poruszyć tu sens istnienia jako trwanie - tylko czy życie z kimś, to skazanie na walkę z przytłaczającą codziennością? 
      Książkę czyta się bardzo dobrze, nie jest to żadna sensacja a fajna powieść obyczajowa ale nie mogę już nic więcej napisać, bo zdradziłabym za wiele więc po prostu polecam! 





cytat: "Prawda jednak nie wygląda tak prosto. Śmierć może i jest nieunikniona, ale miłość - nie jest. W miłości chodzi o wybór."         

14 października 2019

Spowiedź ludzkości







Olga Tokarczuk - "Bieguni"
Wydawnictwo: Literackie 
liczba stron: 451
kategoria: literatura piękna 












        Bałam się trochę tej prozy, bałam się trudności i wyniosłości, że ta książka wymaga skupienia i koncentracji. 
          Generalnie książka napisana jest dość czytelnie, ale może odrzucić czy zrazić przez pewien pokaz użytych zwrotów czy wyrazów np.: "wrażliwość jest teratologiczna i monstrofilalna", "ageizm" , "panoptikum", "peregrynacja", "perseweracja", "dysertacja", "kazuistycznie", "Syndrom Detoksykacji Perseweratywnej" ........ 😱
          Potwierdziły się więc moje obawy, że albo jestem za słabo wyedukowana albo taka literatura nie jest dla mnie. Z kolei czytając pewne opinie umieszczane pod zdjęciami dzieł Noblistki, doszłam do wniosku, że niewielu ludzi przeczytało czy dobrnęło do końca a częściej utknęło w jakimś momencie - nie wypominając ministra kultury - Piotra Glińskiego i to profesora nauk humanistycznych.  No, jestem lepsza, bo zrobiłam krok dalej!✌
          Dzięki koleżance, która pożyczyła mi książkę zupełnie przypadkowo - dziękuję Katarinka!, postanowiłam zmierzyć się z "Biegunami", całkiem nieświadoma, że w trakcie mojej "podróży" po świecie, Autorka otrzyma Nagrodę Nobla. 


          Dla mnie "Bieguni", to zmiksowana, gigantyczna, dawka rozłożonych na pomniejsze kawałeczki czyichś historii. To przegląd lotnisk, hosteli, czasu linearnego, psychologii podróżnej, pociągów, przewodników, preparatów zamkniętych w słojach, okazów anatomicznych, spotkanych ludzi i przeprowadzonych z nimi rozmów, bądź nadzwyczajniej podsłuchanych.... 
          Nie wiem jak mam to ocenić, nie wiem co o tym sądzić, ona do mnie nie przemówiła, nie ciśnie mi się żaden wniosek, nie zmieniła w moim myśleniu nic....
To tak jakby wejść do Wikipedii, coś wygrzebać - trochę z historii, trochę ze statystyki, trochę z biologii, potem zamieszać, spiąć i wsadzić w okładki. A ilość występujących bohaterów i ich historie mnie powaliła.
          O czym jest w sumie ta książka??? o człowieku, który składa się z linii, płaszczyzn i brył a śmierć czeka każdego??? o tym, że życie to ciągła podróż... 
Nie wiem też, czy pewne rzeczy są tu proroctwem, fantazją czy ironią? Od samego początku książki wyczuwa się fascynację samym podróżowaniem jak i anatomiczną budową ludzkiego ciała.
          Jedyna rzecz, mogłabym powiedzieć wspólna z Autorką, która jak widać nie tylko mnie zastanawia, to jak ciało i dusza łączą się w ludzkim ciele i jak to współdziała, że ja to jestem ja? a nie np. jakaś "ona"? 
"Sentymentalny" uśmiech wywołała u mnie samolotowa papierowa torebka, podpisana przez studentów Politechniki Rzeszowskiej, którzy lecieli do Irlandii - zrobiło mi się tak jakoś rodzimie. 
  
          Reasumując nie ma w tej książce jednej historii, jednej fabuły - jest ogrom wszystkiego i postaci i miejsc i czasu a podróżującą bohaterką bez imienia, która przewija się przez całą książkę czyż nie jest sama Autorka? 
Pomimo moich czytelniczych "rozterek" biję czołem o glebę i wyrażam wielki szacunek za noblowską nagrodę. 



          Natomiast przykrym jest fakt (żeby nie napisać wstyd), że książkowi blogerzy, którzy mają swoje strony internetowe opatrzone logami swojej działalności, tysiące obserwatorów, milion recenzji, zdjęć, komentarzy, setki współprac i książek - oprócz gratulacji z okrzykami "MAMY TO!" - nikt nie ma na koncie recenzji książek Pani Olgi Tokarczuk?!?. Pofatygowałam się przejrzeć sporo blogów - nie tylko bazując na instagramie ale wchodząc na profesjonalne strony i WIELKA CISZA!!!!!!! Pozostawiam to bez komentarza!😢 




cytat: "Każdy, kto kiedykolwiek próbował pisać powieści, wie, jakie to ciężkie zajęcie , to niewątpliwie jeden z najgorszych sposobów samozatrudnienia."