30 sierpnia 2018

Za ciasne buty






Elena Ferrante - "Historia nowego nazwiska"
Wydawnictwo: Sonia Draga
liczba stron: 600
kategoria: literatura współczesna  













           Sięgnęłam po kolejny tom o dziewczynach spod Neapolu. Chyba wciągnęłam się w losy Eleny i Lily - czy słusznie? - odpowiedź na to pytanie wyklarowała się dopiero na samym końcu książki. 
         Elena podobnie jak w "Genialnej przyjaciółce" dalej opisuje swoje życie i przyjaciółki. 
          Pierwszy tom zakończył się ślubem Lily, którą małżeństwo od nocy poślubnej zaczyna bardzo rozczarowywać (trudno się dziwić, bo jak w wieku 16 lat można czuć się spełnioną?) nie brakuje jej niczego, ale też nie cieszy nic. Dochodzi do rękoczynów i zamiast szczęścia jest "walka". 
         Elena natomiast raz jest prymuską w szkole a raz totalnie się opuszcza i wagaruje. 
           Wygląda na to, że przyjaciółki ciągle siebie i czytelnika  zaskakują. Są upadki i wzloty. Raz nie mogą bez siebie żyć, wspierają się a raz unikają. Powiem szczerze, że w trakcie czytania zaczynało mnie to irytować, no bo ileż można czytać takie sprzeczności??? 
          Ale.... no właśnie to "ale" pojawiło się prawie przy końcu książki, kiedy role bohaterek się odwróciły. Zaczęły mi wtedy spływać tak dobrze znane życiowe myśli, że pieniądze to jest luksus ale łatwo jest z niego zrezygnować, kiedy człowiek czuje się "więźniem" swojego życia, kiedy czuje się nieszczęśliwy, kiedy zaczyna brzydzić się układami, kiedy zaczyna poznawać co to znaczy prawdziwa miłość....  
           Jedyny minus tej powieści, to poważne wręcz patetyczne rozmowy tych młodych ludzi o literaturze. Nie wyobrażam sobie siebie w wieku 17-18 lat toczącej filozoficzne długie dysputy na temat książek i polityki. Takie naciągane "coś" w ogóle mnie nie porywa, a wręcz przeciwnie nudzi i drażni. Książka pomimo, że nie ma wielkich zwrotów akcji, żadnego tempa, dla innych może być wręcz nudna, to ciekawość kusi, żeby przeczytać - i co dalej???? 
          A jeśli chcecie dowiedzieć się co mają z tym wszystkim wspólnego ręcznie zrobione buty,  pamiętniki i świeżutka powieść to przeczytajcie! 

          Odpowiadając zatem na pytanie zadane na początku mogę powiedzieć, że warto było ją przeczytać. Znalazłam w niej miłość i zdradę, ból i szczęście, biedę, upór i dostatek, skomplikowane relacje a wszystko to pięknie wkomponowane we włoską rzeczywistość lat 60-tych.       
          






cytat: " … rzeczy pozbawione sensu są tymi najpiękniejszymi"    

17 sierpnia 2018

Genialna przyjaźń




Elena Ferrante - "Genialna przyjaciółka"
Wydawnictwo: Sonia Draga
liczba stron: 480
kategoria: literatura współczesna 











          Od dawna chciałam przeczytać książkę tajemniczej Eleny Ferrante. Po pierwsze dlatego, że Autorka postanowiła pozostać totalnie incognito, po drugie Marcin Meller bardzo ją rekomendował  - a wiem, że jak coś poleca, to w ciemno mogę czytać, a po trzecie na jesieni HBO ma wyemitować serial pod tym samym tytułem. To chyba wystarczająca argumentacja, żeby wreszcie sięgnąć po "Genialną przyjaciółkę" nieprawdaż? 
          O tej książce pisano dawno temu i to sporo, bardzo dużo osób ją przeczytało, jak pokazują statystyki na www.lubimyczytac.pl i przyszła wreszcie kolej na mnie. 
          Przede wszystkim wpadłam w zdumienie ile można napisać o przyjaźni dwóch dziewczynek (Lily i Eleny), których losy splotły się już w szkole podstawowej. Zdumienie moje dotyczyło jak wiele szczegółów można zapamiętać jako ośmiolatka, ile szczegółów dotyczących życia domowego, sytuacji ze szkoły, z ulicy.... Ja nie pamiętam nic z tego okresu 😱 Rozumiem książka - potrzeba literacka ale ilość szczegółów z dzieciństwa mnie powaliła! 
           Przez pierwszą część książki pomyślałam sobie, że to jakieś dyrdymały, no ileż można czytać o rywalizacji w szkole, o biednych dzielnicach Neapolu, o biedzie lat 50-tych, o paczce niesfornych dzieciaków... ale historia wciągała mnie coraz bardziej, nie żeby była jakaś ekscytująca, że coś się niesamowitego wydarzyło - nic z tych rzeczy. Nie potrafię wytłumaczyć tego, jak weszłam w relację dwóch dziewczynek, potem nastolatek a dalej  kobiet. Między nimi istniała rywalizacja ale taka zdrowa, choć jedna była totalnie niesforna, nieujarzmiona a druga spokojniejsza, to stanowiły nierozerwalny duet.
          Pomimo biedy jaką dzieliły, fenomenalny był pęd do nauki, do bycia najlepszą! Jedna "napędzała" drugą. Różnie między nimi bywało, ale nigdy nie było tak, że jedna chciała, żeby druga się gdzieś "potknęła". Nie było zawiści i nie było świństw, wspaniale się uzupełniały. Obie dorastały w przeświadczeniu, że muszą utrudniać życie innym, zanim inni utrudnią je im a sprawianie bólu było w ich środowisku powszechnym zwyczajem. 
          Książka jest o życiowych wyborach, o szybkim dorastaniu, o przemocy, o miłości, o marzeniach, o włoskich "gorących" temperamentach, o ciemnych interesach, o układach, o rodzicielskiej surowości....  A przy tym wszystkim niesamowita była błyskotliwość tych młodych osóbek, dokładnie wiedziały, że jak coś prześpią, to mogą tkwić na przedmieściach Neapolu bez szans na lepsze życie. Podobało mi się to parcie do przodu. 
          Książka pisana jest z perspektywy Eleny, to ona opowiada całą historię swojego życia i życia Lily, która jako 16-latka wychodzi za mąż. Czy ich życie  zmieni się na lepsze? Mam nadzieje, że tego dowiem się już wkrótce.     
          Już wiem, że przeczytam na pewno kolejną część tj. "Historię nowego nazwiska", bo czuję, że muszę dojść do punktu, w którym dowiem się, czy ta przyjaźń z dzieciństwa jest tak silna, że przetrwa do teraz?  



cyt.: "dobro ma posmak zła, chociaż zło kusi dobrem"

14 sierpnia 2018

Gdybym nie wsiadła do tego samochodu...







Katarzyna Zyskowska  - "Historia złych uczynków" 
Wydawnictwo: Znak
liczba stron: 496
kategoria: literatura współczesna  











          Po raz pierwszy trudno mi było wejść w głównego bohatera, bo każdy był w pewnym momencie ważny i ciekawy. Może dlatego, że było ich wielu a fabuła dotykała czasu przedwojennego, okupacji i współczesności. 
          Oczywiście najbliższa mi była współczesna Nina i to właśnie jej historia rozpoczyna i kończy książkę. Nina, to dziewczyna z prowincji, która przyjeżdża do Warszawy na studia i wplątuje się w toksyczny i chyba trochę niebezpieczny związek z dojrzałym Miłoszem.  
          Spotkanie tych dwojga z pewnością nie było przypadkowe, jaka przeszłość łączy Ninę i Miłosza???? Żeby się tego dowiedzieć trzeba cofnąć się w czasie, wejść w dwie rodziny z osobna i zobaczyć, jak genialnie Katarzyna Zyskowska je splotła, a fabułę okrasiła historycznymi wydarzeniami i zakończyła petardą!!!! 
          Wszystkie pociągnięte wątki z przeszłości miały swój wydźwięk w teraźniejszości a kara za ciężkie grzechy popełnione kiedyś, była przelewana na kolejne pokolenia. 
          Historia jakby zatoczyła koło, zmieniły się tylko czasy, ale złe uczynki dalej pozostały złymi i powracają jak bumerang.      
           Powiem szczerze, że książkę czytałam z wielkim zainteresowaniem, było trochę fantasy, trochę romansu, kryminału i historii, która najbardziej odbiła się na losach bohaterów. 
          Muszę jeszcze tylko dodać, że przedwojenny Anin - ta wieś, ten klimat, ta przyroda tak cudownie opisana, te zaloty.... przeniosłam się w czasie, normalnie jakbym czytała (tyle że prozą ) "Pana Tadeusza", choć to 100 lat różnicy. 

          Książka świetna i jeszcze raz świetna, nie potrzeba chyba większych rekomendacji, bo wystarczy tylko spojrzeć na ilość gwiazdek na Lubimyczytac.pl, szkoda tylko, że tak mało osób ją przeczytało!  
          


cytat: "Jednak zło jest zawsze bardziej pociągające niż dobro"