17 maja 2018

Szukała ale czy znalazła???....







Katarzyna Berenika Miszczuk - "Noc Kupały"
Wydawnictwo: W.A.B.
liczba stron: 352
kategoria: fantasy, literatura polska - słowiańska 












          "Noc Kupały" to drugi tom z cyklu "Kwiatu paproci". Idąc za ciosem po raz drugi weszłam w słowiańską baśń.  Nie bez powodu Gosława  (Gosia) została skierowana na praktykę do Szeptuchy (Baby Jagi), bo to ona jest "widzącą" i to ona musi znaleźć kwiat paproci.
          Miłość jaka rodzi się między Gosią a Mieszkiem przybiera na sile i wydaje się, że uczucie to musi przetrwać najgorsze. Mieszko stara się mieć oko na swoją wybrankę i chronić ją przed złem, które na nią czyha.  

           Powoli zbliża się letnie przesilenie i Gosia zdaje sobie sprawę jakie ciąży nad nią zadanie. Tylko ona może ten kwiat odnaleźć a obiecała oddać go Mieszkowi, Świętowitowi i Welesowi, a przecież tylko jeden z nich może go mieć.  Komu go ofiaruje???
          Czy Ote - była kochanka, partnerka i żona  Mieszka po śmierci Dobrawy (do której się przyczyniła) pod postacią strzygi wyrządzi Gosi krzywdę?.
Gosia, co rusz wciągana jest w las, a to przez Żywię a to przez starca Wolemira, który jako przywódca pewnej grupy chce złożyć ją w ofierze czczonej bogini Mokosz. Dziewczyna dostaje łupnia za łupniem (już robi mi się jej żal), jednym słowem parę razy cudem unika śmierci.

          No i jak wygląda ten kwiat paproci🌸??? Co stanie się w lesie i kto stoczy walkę na śmierć i życie???
Nie pisnę słówka, bo kto ciekaw to musi przeczytać. Powiem tylko tyle, że  jak literatura perska ma swoje "Baśnie z tysiąca i jednej nocy", tak literatura polska ma swoją słowiańską baśń o "Kwiecie paproci".   
          Myślę, że Autorka stworzyła niesamowity i klimatyczny świat i nie trzeba wielkiej wyobraźni, żeby móc to wszystko zobaczyć, bo tak to jest realnie i malowniczo przedstawione.
          Jestem pod wrażeniem również tej mitycznej strony i przyznaję, podobnie jak w poprzedniej recenzji "Szeptuchy" - nie wiem gdzie Autorka "naciągnęła" rytuały, wierzenia, legendy..., pod pisarskie potrzeby, ale stworzyła wiarygodną, spójną i ciekawą powieść!!!! No i miło było oderwać się od miasta, zgiełku, korporacji, pogoni za czasem, pieniądzem, klientem... i wejść do prawdziwej baśni! 



cytat: "Zobaczyć siebie jego oczami! Jakieś sto punktów dowartościowania od ręki! Nie sądziłam, że według niego jestem taka ładna! Przysięgłabym, że moje odbicie w lustrze wygląda troche inaczej od tego, co on dostrzega".        

          


     

9 maja 2018

Szepty, zioła i gusła









Katarzyna Berenika Miszczuk - "Szeptucha"
Wydawnictwo: W.A.B.
liczba stron: 352
kategoria: fantasy, literatura polska, słowiańska












          W życiu nie spodziewałabym się, że sięgnę po książkę fantasy! Jest to dla mnie całkowita nowość. Nigdy nie czułam się w tej tematyce swojsko. Muszę nawet powiedzieć, że bardzo mnie dziwiło i dziwi do dzisiaj, jak inni mogą wchodzić w takie powieści z wielką fascynacją i uwielbieniem do tego gatunku a mówię tu szczególnie o młodym pokoleniu!!! 
Aż tu nagle bum i sama jestem pośrodku lasu, zbieram pąki sosny, wącham zioła i poznaję rzeczy, o których wcześniej nie miałam bladego pojęcia. Mało tego, bawię się w najlepsze i uczestniczę we wszystkich  tradycyjnych obrzędach bardzo pielęgnowanych i kultywowanych przez lokalną społeczność.
            Do tego dochodzą jeszcze niesamowite imiona, które mają cudowne słowiańsko-mityczne brzmienia: Gosława, Sława, Tomira, Myślibora, Radowit, Żywia, Świętowit, Jarogniewa, Mszczuj, Dagome, Weles.... a i jeszcze żerca, płanetnik, wąpierz, Wyraj...  brzmi egzotycznie nie???, pewnie dla kogoś, kto siedzi w tym - na pewno nie, a ja no cóż, chyba przepadłam w czeluściach słowiańskiej fantasy!!!!!!!!!! 

        Raczej nie będę pisała o czym jest ta książka, bo już chyba fani Katarzyny Bereniki Miszczuk opisali to dawno temu i milion razy na swoich blogach, istagramach i facebookach. Napiszę tylko tyle, że absolutnie nie żałuję czasu spędzonego w Bielinach a wykreowani bohaterowie i ich powiązania ze słowiańską mitologią z dodatkiem szczypty dobrego humoru w tym znakomita narracja głównej bohaterki tworzy niewiarygodnie dobrą powieść!!!! Na dodatek nie sposób w niej jednoznacznie określić, co jest prawdą a co fantazją, tak człowiek przenika w głąb.
      Nie chcąc przerywać  ciągu tej historii, a że ciekawość mnie zjada, czy tytułowa bohaterka Gosława (Gosia) znajdzie kwiat paproci, komu go podaruje i czy Mieszko ją uratuje i jak w ogóle dalej potoczy się to, co wydaje się nieuniknione - zabieram się za kolejną część pt. "Noc Kupały".
Większych rekomendacji od takiego laika jak ja, chyba nie trzeba?????




cytat: "raz na dwanaście tysięcy trzysta czterdzieści pięć pełni księżyca w czasie przesilenia letniego zakwita kwiat paproci"


3 maja 2018

Para mieszana






Karolina Wójciak - "Matylda"
Wydawnictwo: Karolina Wójciak
liczba stron: 339
kategoria: literatura współczesna











          Trafiłam na książkę, która pochłonęła mnie bez reszty, która spełniła moje czytelnicze oczekiwanie, która jest obecnie absolutnie moim hitem literatury obyczajowej!

          Przede wszystkim szacunek dla Autorki za samodzielne wydanie swojej książki - na pewno nie było to łatwe zadanie!. Będę jeszcze piać za piękny biały, czysty papier i normalną czcionkę (dla okularników jest to strasznie ważne!). Niestety szary papier z recyclingu i micro czcionka, która zalewa nasz książkowy rynek są dla mnie "bolesne"! Najbardziej wkurza mnie jak książki nie mogę porządnie otworzyć, a kartki nie kładą się płasko jak prześcieradło!😥 Rozumiecie o czym mówię? 



          Ale wracając do tematu książki, polubiłam się z nią od samego początku, bo polubiłam Kostka, Matyldę, Karola, Kamila, Bartka... Ich życiowe ścieżki schodzą się i rozchodzą.... a Ci co "grali" drugoplanowe role, pod koniec stają się głównymi bohaterami.  
          Tytułowa bohaterka Matylda jest ambitną i inteligentną dziewczyną, która zaczęła praktykę w sporej korporacji, gdzie poznaje  eleganckiego i majętnego dość młodego i kreatywnego ale raczej "bezwzględnego" szefa Karola oraz kuriera Kostka, który ma całkiem skopane życie! Kostek przerywa studia i bierze każdą pracę i fuchę, żeby mógł jakoś przeżyć i odłożyć na kolejny rok studiów. Wydawałoby się, że love story gotowe.... nic bardziej mylnego. Oboje tzn. Matylda i Kostek niestety spotykają na swoich drogach niewłaściwe osoby- Matylda swojego szefa Karola, (chociaż muszę tutaj sprostować, bo bardziej po łbie dosłownie i w przenośni dostaje od swojej przyjaciółki Moniki) a Kostek walniętą, nieobliczalną i toksyczną Magdę. Wszystko to robi się skomplikowane, wręcz niszczycielskie i wydawałoby się  nieodwracalne... Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze Matyldy  przyjaciółka - Monika, która okazuje się jest większym złem, bo kłamstwa i rozwiązłość Magdy są niczym w porównaniu z zawistną i żądną zemsty Moniką. 
          Jak się potoczą losy Kostka i Matyldy? - czy strzała amora będzie silniejsza i połączy tych dwoje zagubionych w świecie złych ludzi??? Nie napiszę Wam, o co w tym wszystkim do końca chodzi, ponieważ sama nie lubię czytać "precyzyjnych" recenzji - odbiera mi to ochotę i radość czytania, to tylko napiszę - dzieje się! a zakończenie jest mocne!!!!
Jednym słowem desperacja i brak pomocy przed psychopatyczną osobowością może zrobić z nas  takiego samego psychopatę!!!          

          Czytając "Matyldę" moja uwaga poszła jeszcze w innym kierunku, a mianowicie  przyjaźni. Autorka bardzo wyraźnie zaakcentowała, że czasami nowo poznani ludzie są lepszymi i prawdziwymi przyjaciółmi, wnoszącymi w nasze życie prawdziwą, bezinteresowną pomoc i wsparcie, aniżeli Ci których uważaliśmy czy nadal uważamy za swoich przyjaciół, bo przecież znamy ich od wieków.  

          Na zakończenie przytoczę cytat  Madame De Deffaud :"Nie opowiadaj swej przyjaciółce o swoim szczęściu, aby nie obudzić w niej zazdrości. Nie opowiadaj też o swoich smutkach, aby nie sprawić  jej radości" - to chyba tyle w tym temacie!



cytat: "...muszę dostać jeszcze jednego kopa od życia, żeby nauczyć się ludzi. Umieć odróżnić chwasty od kwiatów".