30 września 2018

Czarny szlif





Maciej Siembieda - "Miejsce i imię"
Wydawnictwo: Wielka Litera
liczba stron: 488
kategoria: sensacja/thriller/kryminał 













           Wiedziałam, że kwestą czasu będzie, kiedy wpadnie mi w ręce ta  oto książka - bardzo chciałam ją przeczytać. 
           Jakiś dziwny traf czy zbieg okoliczności? ale to już 3 książka przeczytana w ciągu ostatniego miesiąca, w której przewija się historia okupacji przez nazistowskie Niemcy. 
         Nie mniej jednak, tematyka wojenna kryje tyle tajemnic i pomroczności, że nawiązywanie do tamtych czasów stanowi po pierwsze nie lada wyzwanie, bo nie można pisać wyssanych z palca "bzdur" (tematyka jest zbyt poważna) a po drugie jest szalenie interesująca. 
       Mamy tu do czynienia z "odważnym" tematem specyficznej społeczności żydowskiej, która po ponad 50 latach chce odzyskać to, co utraciła w czasie wojny. Kto by pomyślał, że diamenty odegrają tu "pierwsze skrzypce" oczywiście obok Jakuba Kani byłego prokuratora i historycznego śledczego oraz kapitan ABW Teresy Barskiej. I ta ostatnia (baba z jajami) podbiła moje serce. Według mnie przebiła Jakuba we wszystkim! 😃
          Fabuła jest rewelacyjna a książkę czytało się świetnie, pomimo występowania dużej ilości postaci (czego nie bardzo lubię) i  retrospekcji. Wykreowane postacie są wyraziste i "czytelne". Lubię takie książki, kiedy wiem za kim mam "iść". 
        Maciej Siembieda kupił mnie swoim piórem i swoją historią. Na pewno muszę nadrobić poprzednią powieść pt. "444" i będę śledziła dalsze dzieła tego Autora, bo "połknęłam haczyk". 
         Na dodatkowy plus podziałało wymienione moje rodzinne miasto Racibórz i okolice - czad!😀
         Powieść jest bardzo dobra i nie chce się wierzyć, że to fikcja literacka - choć wiemy, że nie tak do końca, bo wiele zdarzeń i miejsc jest autentycznych a Autor dopieścił każdy szczegół, żeby zrobić z tego spójną i wiarygodną całość. 

          Gorąco polecam tę książkę każdemu!




cyt. " Najciekawsze są tajemnice, których nie zdołano poznać"            

23 września 2018

"Życie to jeden, kurwa, wielki dygot"




Jakub Małecki - "Dygot"
Wydawnictwo: Sine Qua Non 

liczba stron: 320
kategoria: literatura piękna 














            Nie potrafię jednoznacznie odnieść się do tej książki. 
           Czytając, nie potrafiłam wczuć się w żadnego z bohaterów a przedstawiony w niej trzypokoleniowy przekrój dziejowy - nie wniósł ani trochę optymizmu czy radości. 
           Książka ze szczyptą fantasy, ciężkiego życia, zewnętrznej odmienności, brutalności wobec ludzi i zwierząt, szarości egzystencjonalnej.... może trochę przytłoczyć.
          Jestem szalenie ciekawa, co chciał nam Autor powiedzieć?, że bez względu na bieg historii, upływ czasu czy otaczający nas świat, ludzi łączy miłość, zdrada, choroba, marzenia, śmierć.....???? 
          Wchodząc w tę historię nie wiedziałam, czego mogę się spodziewać, w trakcie czytania nie wiedziałam nawet jakie wyobrazić sobie zakończenie? 
          Czy ta książka mi coś dała?, czy mnie oszołomiła?, zaskoczyła?  - nie potrafię odpowiedzieć na te pytania. Na pewno wciągnęła i zaciekawiła, ale po raz pierwszy jej nie ocenię! Nie będę też roztrząsać, co Autor miał na myśli, bo to nie jest lektura szkolna a na freudowską analizę się nie porwę. Może trzeba zatrzymać się i czytać nie w biegu a na głos??? 
          Na pewno każdy inaczej ją odbierze i co więcej, trzeba się przyzwyczaić do niepowtarzalnego stylu Jakuba Małeckiego. 
          
            W planach, kolejną książką Jakuba Małeckiego będzie zakupiony już "Dżozef", bo na podstawie jednej książki nie chciałabym powiedzieć - znam, wiem, polecam....  


P.S. Okładka to dzieło sztuki!!!


cyt. "Na całym świecie ludzie rodzili się, umierali, walczyli, tchórzyli, kochali i rozpaczali..."

12 września 2018

Nie czynię nic złego








J.D. Barker - "Czwarta małpa"
Wydawnictwo: Czarna Owca 
liczba stron: 432
kategoria: thriller/ sensacja/kryminał 











         "Czwarta małpa" otworzyła nowy cykl o śledczym Porterze, który po osobistej tragedii wraca do pracy i stara się za wszelką cenę odnaleźć, być może jeszcze żywą ofiarę oprawcy (roboczo nazywanym #4MK), którego szuka już od kilku lat. 
         Kryminał wciąga od pierwszych stron, napisany jest bardzo dynamicznie a głównego bohatera w osobie dojrzałego śledczego Sama Portera i jego współpracowników lubi się od samego początku. 
           Fabuła rozpoczyna się od samobójczego zderzenia z autobusem rzekomego seryjnego mordercy i nie wiem dlaczego, ale od początku prześladowała mnie myśl, że to, iż znaleziono przy nim pewien pamiętnik,  wcale nie dowodziło, że to jest właśnie ten poszukiwany zwyrodnialec. Czy miałam rację???? Nie będę też zdradzała, co zrobił każdej z siedmiu ofiar i co mają z tym wspólnego 3 małpy 🙈🙉🙊 + jedna na dokładkę - kto bystry domyśli się. 
          A pamiętnik spisany przez oprawcę z lat dzieciństwa, po prostu robi dziurę w mózgu i szokuje!😱  
           O podobnej, choć ciut lżejszej brutalności czytałam książki chyba tylko Bernarda Miniera. Nie polecam dla wrażliwych, bo jest szokująca, mocna, bardzo brutalna.... 
Po większej połowie myślałam, że chyba nie dam rady dalej w to brnąć..., niemniej jednak ciekawość była silniejsza niż mój "strach" oraz fakt, że zawsze wszystko czytam do końca! 
          Fabuła tak mnie zaintrygowała, że pochłonęłam ją szybciutko i powiem Wam, że to naprawdę bardzo dobra książka. Ma ona wszystko to, co lubię: odpowiednią ilość bohaterów, krótkie rozdziały, dobrą akcję, nie ma niedomówień, nieścisłości, nic nie wydaje się naciągane, dziwne czy niedorzeczne....Po prostu wszystko tu gra!
          Jeśli chcecie się dowiedzieć czy Porter odnalazł i uratował młodziutką porwaną dziewczynę  i czy dopadł #4MK? - musicie koniecznie przeczytać "Czwartą małpę"!!!!!!! 
            Zakończenie jest "cacuszko" i jestem bardzo ciekawa kolejnej części, którą już teraz wiem, że na pewno przeczytam!!!! 


cyt. "Kobiety należy podziwiać i szanować, zawsze"      

4 września 2018

Wojna od drugiej strony






Piotr Adamczyk - "Ferma blond"
Wydawnictwo: Agora SA.
liczba stron: 536
kategoria: thriller/sensacja/kryminał 















            Powiem szczerze, że kupując tę książkę tak do końca nie wiedziałam o czym jest. Wiedziałam natomiast, że jest dobra i że "muszę" ją przeczytać. Lubię takie zakupy "w ciemno", bo podskórnie czuję  frajdę, żeby nie napisać "ekscytację"- co daleko nie odbiega od prawdy😀  
Nie skojarzyłam nawet charakterystycznej  czcionki  na okładce, która by mi podpowiedziała, czego mogę się spodziewać! Generalnie nie czytam szczegółowych recenzji, żeby nie psuć sobie czytelniczych doznań! Po prostu bazuję na zachęcających, skrótowych opiniach sprawdzonych recenzentów, blogerów i tym sposobem trafiłam na "Fermę blond".
             Nie pamiętam, czy kiedykolwiek czytałam książkę z czasów wojny napisaną z perspektywy niemieckiego społeczeństwa. Muszę przyznać, że niewiele wiedziałam od tej drugiej strony, a raczej nie chciałam wiedzieć do dzisiaj, albo może nasza edukacja tak mną pokierowała, że ważne było jak wycierpiał nasz naród a nie ci, co byli przeciwko nam? 
           Jednym słowem szok i niedowierzanie, że taki mały człowieczek (mam tu na myśli Hitlera) wymyślił sobie to wszystko, co na łamach historii zapisało się haniebnym "drukiem". Szok, jak sprał mózgi milionom ludzi, którzy stali się katami, dręczycielami i ślepo wierzyli w to, co robią... Szok, jak dążył do stworzenia "idealnej" rasy aryjskiej. Szok, jakie prowadzono doświadczenia na ludziach, jak germanizowano dzieci różnych narodowości i zakładano obozy śmierci, w których ginęli również nieposłuszni czy podejrzani o coś Niemcy. A nazistowska machina jaką uruchomił Führer wraz ze swoimi współpracownikami: Himmlerem, Bormannem, Goeringiem, Goebbelsem przez wiele lat funkcjonowała prawie idealnie.  
           Tu Autorowi, należą się ogromne brawa i gratulacje za odkrywanie tak głęboko skrywanych czy celowo zniszczonych dowodów na istnienie takich ośrodków jak Lebensborn w Smoszewie, Helenowie/Helenówku, gdzie nakłaniano, zmuszano czy porywano młode wyselekcjonowane dziewczęta/kobiety, które zapładniane przez "pomocników do rozrodu" czy "asystentów prokreacji" rodziły dzieci dla III Rzeszy…. 
        Fabuła została po mistrzowsku wpleciona w historię, która w zależności od podejścia władzy była, bądź jest ukazywana albo minimalnie dozowana światu zewnętrznemu. 
           Muszę jeszcze napisać (jeżeli ktoś ma opory przed sięgnięciem po nią),  że to nie jest książka wojenna, jest to wspaniała powieść o pewnej dziewczynie, której dziewczęcość i młodość  znalazła się w tym piekielnym czasie.
           Ta książka jest tak genialnie napisana, że czytając ją wcale nie myśli się, że jest to fikcja! Ostatnio spotykam się w książkach z rzeczami niedorzecznymi, niespójnymi, które mają chyba poruszyć i przyciągnąć czytelnika a robią totalnie odwrotną robotę. Dlatego sięgnijcie po "Fermę blond" - nie zawiedziecie się na niczym, tam wszystko gra i jest bardzo prawdziwe! 



cytat: "Człowiek nie wie jaki pech zdarza mu się na szczęście"