Layla Wheldon - "Dance, Sing, Love. Miłosny układ"
Wydawnictwo: Editio
liczba stron: 528
kategoria: romans/ literatura obyczajowa
Przymykając oko na fabułę, którą już po pierwszych stronach można było w całości przewidzieć, to romans a może raczej erotyk (książka ocieka momentami) wyszedł całkiem dobrze.
Natomiast "fabularnie", nie zrobiła na mnie żadnego wrażenia. Może gdybym miała 30 lat mniej, czytałabym z wypiekami na policzkach i pochłaniała stronę po stronie, ale niestety jak dla mnie wyszła zbyt "tanio", żeby nie powiedzieć infantylnie.
Główni bohaterowie to znani artyści i skromne tancerki. Tworzą się pary i zaczyna się miłosna "gra" przez ponad 500 stron. Spotykają się ale nienawidzą, nie znoszą ale uwodzą, kochają ale zdradzają.... no i piją ponad przeciętną normę. Raziła mnie właśnie ilość pitego alkoholu i balang szczególnie przy wykonywanym zawodzie piosenkarza i profesjonalnej tancerki! Nie pomogły niestety refleksje autorki, w postaci upomnień bliskich przyjaciół, że to za dużo, że nie można tyle, że fe …. Wiadomo, że w świecie, gdzie sława i pieniądz nie stanowią żadnego problemu, żeby się dobrze upić i zabawić..., ale to nie tędy droga...
Książka byłaby idealna dla żądnych miłości nastolatek, gdyby nie dość intensywne sceny łóżkowe w każdym rozdziale. Osobiście mi to nie przeszkadzało, ale trochę wychodziło na to, że ludzie spotykali się tylko, żeby wlać w siebie sporo alkoholu, rozerwać się w jakimś klubie a potem pójść do hotelowego łóżka i uprawiać tylko zadowalający sex. Ludzie a gdzie normalne życie?, gdzie zwykłe ziemskie sprawy??? To jakaś banda rozkapryszonych dzieciaków, jak będę z innym to może będzie zazdrosny... Nie kupiła mnie ta historia, daleka jest od normalnego życia, od przeciętnych fantazji także. Z jednej strony słodka (mocna miłość) z drugiej jakaś pusta (zabawa i zalewanie alkoholem wszystkiego). Trochę mi to zapachniało miksturą z Grey'a i książkami Colleen Hoover 😧
Mówiąc szczerze, po przepięknej okładce spodziewałam się wejść w świat tańca i związany z nim twardy showbiznes. Spodziewałam się zdecydowanie kulis pracy tancerzy a potem dodatki w postaci wykreowanych sławnych artystów i ich pikantnych "grzeszków" z życia wziętych.
Ale żeby nie było, że to tylko jakaś krytyka - jestem w posiadaniu tomu drugiego "Love, Sing, Dance. W rytmie serc" i przeczytam, bo tom pierwszy zakończył się wielkim bummm na lotnisku i mam nadzieję, że coś "fabularnie" się ruszy.😀
cytat: "Tak, zemsta zdecydowanie najlepiej smakowała na zimno"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz