Wydawnictwo: Dragon
liczba stron: 350
kategoria: komedia kryminalna
Komedia kryminalna, to jedna chyba z trudniejszych form przedstawienia historii kryminalnej. Nie dość, że musi być trup, dochodzenie, to jeszcze postacie, które biorą udział w tym całym zamieszaniu muszą być zdrowo szurnięte. Tak też było w "Głodnemu trup na myśli"! - chyba nie było tam nikogo normalnego 😂
Fabuła kręcąca się trochę wokół jedzenia i to typowo staropolskiego - jest dla mnie wisienką na torcie. Kto czyta moje książkowe opisy ten wie, że zawsze doceniam
i chwalę, gdy Autor potrafi przemycić do fabuły, to co jest naszemu życiu najmilsze, czyli jedzenie. Czytając o pierogach z podwójną porcją słoninki (ale żeby tylko!), myślałam że pogryzę książkę..... i nie to, że jestem obżartuchem czy mam nadwagę - nic z tych rzeczy, po prostu lubię i już!. Więc, jak książka dodatkowo pobudza nie tylko moją wyobraźnię czy uwalnia emocje, ale łechta zmysły smakowo-węchowe - to jestem kupiona!
Ale wracając do fabuły, to akcja goni akcję, trup w postaci polskiej Amerykanki, która przyjechała niby na kurację odchudzającą do Polski jest kluczem do morderstwa sprzed 25 lat. Szalone śledztwo i miks cudownie wykreowanych bohaterów, tylko podkręcają komiczne sytuacje i całą kryminalną fabułę, szczególnie, gdy włączają się
w to wszystko osoby postronne i zaczynają działać na własną rękę.
Nie myślałam, że w tych 350 stronach tyle będzie się działo! Bawiłam się świetnie, zrelaksowałam się fantastycznie i jeżeli chcielibyście złapać trochę dystansu do wszystkiego co poważne, szkodliwe i niezdrowe - to zapraszam do lektury! 😀
Komedia kryminalna, to jedna chyba z trudniejszych form przedstawienia historii kryminalnej. Nie dość, że musi być trup, dochodzenie, to jeszcze postacie, które biorą udział w tym całym zamieszaniu muszą być zdrowo szurnięte. Tak też było w "Głodnemu trup na myśli"! - chyba nie było tam nikogo normalnego 😂
Fabuła kręcąca się trochę wokół jedzenia i to typowo staropolskiego - jest dla mnie wisienką na torcie. Kto czyta moje książkowe opisy ten wie, że zawsze doceniam
i chwalę, gdy Autor potrafi przemycić do fabuły, to co jest naszemu życiu najmilsze, czyli jedzenie. Czytając o pierogach z podwójną porcją słoninki (ale żeby tylko!), myślałam że pogryzę książkę..... i nie to, że jestem obżartuchem czy mam nadwagę - nic z tych rzeczy, po prostu lubię i już!. Więc, jak książka dodatkowo pobudza nie tylko moją wyobraźnię czy uwalnia emocje, ale łechta zmysły smakowo-węchowe - to jestem kupiona!
Ale wracając do fabuły, to akcja goni akcję, trup w postaci polskiej Amerykanki, która przyjechała niby na kurację odchudzającą do Polski jest kluczem do morderstwa sprzed 25 lat. Szalone śledztwo i miks cudownie wykreowanych bohaterów, tylko podkręcają komiczne sytuacje i całą kryminalną fabułę, szczególnie, gdy włączają się
w to wszystko osoby postronne i zaczynają działać na własną rękę.
Nie myślałam, że w tych 350 stronach tyle będzie się działo! Bawiłam się świetnie, zrelaksowałam się fantastycznie i jeżeli chcielibyście złapać trochę dystansu do wszystkiego co poważne, szkodliwe i niezdrowe - to zapraszam do lektury! 😀
cytat: "Czasami nic się nie wie o drugim człowieku, zanim nie pozna się jego marzeń"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz