2 czerwca 2018

Adela po przejściach








Magdalena Knedler - "Historia Adeli"
Wydawnictwo: Novea Res
liczba stron: 408
kategoria: literatura obyczajowa /romans












         

          To moje pierwsze spotkanie z twórczością Magdaleny Knedler i na pewno nie ostatnie. Po raz kolejny stwierdzam, że polska literatura jest w szczytowym momencie rozwoju, po raz kolejny stwierdzam, że nie trzeba szukać daleko, bo mamy wszystko, co najlepsze u siebie!!!!!!!!!!
          Bardzo lubię literaturę obyczajową jest to taki idealny "przerywnik", ale który niesie wiele przesłań.
          I tak "Historia Adeli", opowiadająca o stracie ukochanej osoby, daje nadzieję, że życie się nie kończy, trwa bo musi trwać dalej chociaż wydaje się, że nie ma już sensu, bo nic cudownego się nie wydarzy i nie powtórzy a szczególnie to, co było dobre ....
          Adela przeszła fizyczną i psychiczną szkołę życia opiekując się mężem chorym na SM. Nikt nie marzyłby o takim doświadczeniu na początku swojej wspólnej drogi. Tradycyjnie nie będę Wam opisywała o czym jest ta książka ale zapewniam Was, że na pewno nie jest dramatyczna, porusza natomiast 2 ważne sprawy.
       Otóż pierwsza, to relacje rodzice-dzieci a głównie chodzi o nieprozumienia wynikające z narzucanych dzieciom swoich "dyktat", swojego modelu i stylu życia, swoich ambicji niejednokrotnie chorych... To właśnie Adeli i Pawłowi rodzice zabrali kawałek własnego świata, własne marzenia i plany na przyszłość....
         Tutaj zatrzymałabym się dłużej, ponieważ sama jestem mamą ale chyba dlatego, że moi rodzice nie narzucali mi swojej woli, nigdy mnie nie kontrolowali, nie sprawdzali zadań ani zeszytów, nie wybierali mi znajomych i nie mówili co i jak mam robić, to mogłam zostać sobą i prowadzić życie według swojego scenariusza, tak też mój syn sam podejmuje pewne swoje decyzje. Oczywiście "kontrola" a narzucanie swoich reguł, to dwie odrębne rzeczy. W wychowaniu należy być długo czujnym i bacznie obserwować, żeby móc "wkroczyć", pomóc w odpowiednim momencie jak będzie coś niedobrego się  działo. Poza tym wiem z doświadczenia kogoś, jak to jest, gdy któryś z rodziców jest święty, nieomylny, apodyktyczny, despotyczny i wszechwiedzący!  Takie dzieci potem w dorosłym świecie tak naprawdę nie wiedzą czego chcą! Nie mają wiary w siebie, nie mają marzeń i potrzeb, bo to wszystko było ustalane i decydowane z góry i odgórnie i nie było mowy o żadnym sprzeciwie czy samowolce!

         Druga sprawa dotyczy tego, jak w naszym życiu ważne jest to, kogo spotkamy na swojej drodze. Jak ważna jest czyjaś pomocna dłoń, jak ważna jest przyjaźń, bezinteresowność.... jak wyrzucenie z siebie tego, co nas uwiera - "oczyszcza" i pomaga przetrwać trudny czas, czy naprawić poprzednie złe relacje.

          Niestety tak jak nie ma recepty na szczęście, tak nie ma recepty na żałobę... A pocieszenie stanowić może fakt, że zawsze "po burzy wychodzi słońce" , tak jak Adela po stracie męża spotkała Daniela doktora nauk humanistycznych, których połączyła śmierć jego ciotki Stefanii. O co chodzi z tą ciotką, przełamaną filiżanką, i dziwnie zaadresowanymi listami i czy zrodzi się miłość??? - doczytajcie sami!, bo warto!!!!


cytat: "człowiek, o którym marzymy, ale z którym nie mieszkamy pod jednym dachem zawsze obrasta w naszej wyobraźni mitem, nie przypisujemy mu żadnych wad"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz