William Wharton - "Ptasiek"
Wydawnictwo: Rebis
liczba stron: 347
kategoria: literatura piękna
Właściwie nie wiem jak odnieść się do "Ptaśka", bo mnie ta książka szczerze zirytowała. Tak jak byłam zachwycona wrażliwością i delikatnością w książce "Spóźnieni kochankowie", tak "Ptasiek" swoją sadystycznością mnie zniesmaczył. Oczywiście doceniam ornitologiczną wiedzę, wnikliwe ptasie opisy, zamiłowanie do lotu i miłość do gołębi czy kanarków. Ale żeby kolejna książka była o ptakach i to przez całe 317 stron???
Nie daruję też autorowi hyclowych opisów psich łapanek, gazowania, kopania prądem, mielenia psów w maszynkach..... NIE NIE NIE!!!!!!!!!!!!!!! - to nie jest literatura piękna - to jest zwykły pasztet!!!!
Zmusiłam się, żeby przeczytać do końca, bo chciałam zobaczyć dlaczego ptaki, dlaczego taka "odmienność", żeby nie napisać ptasie opętanie😲. Oj masakra!!!!!!!!!!! Nie ma tu milimetra harmonii, nie ma tu nic, co by mnie zachwyciło, nie ma tego piękna a jest chora obsesja na punkcie ptaków i nawet ta behawioralna część pieczołowicie opisana mnie nie kupiła. Uffff, cieszę się, że ją skończyłam!
Porada: jeżeli chcecie poznać twórczość pana Whartona, to nie zaczynajcie od "Ptaśka"!!!
cytat: "W świetle prawdziwego znaczenia wszystko, co ważne, staje się trywialne, tak jak całe życie wydaje się niczym wobec śmierci."
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz