i poradni w Londynie. Wybrał zawód, który jest najtrudniejszy ze wszystkich specjalizacji.
Zawód niezwykle obciążający, bo przy 70 sklasyfikowanych chorobach psychicznych, mając tylko kilkanaście minut czasu na wywiad z pacjentem, musi postawić dobrą diagnozę, aby zapewnić bezpieczeństwo swoim pacjentom. Jej trafność opiera się głównie na intuicji, ocenach klinicznych, przeczuciach, bo przecież nie można zobaczyć zaburzeń urojeniowych, nie wyczuwa się pod palcami choroby dwubiegunowej, badanie krwi nie wykryje depresji, a żadne prześwietlenie nie ujawni załamania nerwowego. Nie ma też idealnych wskaźników ułatwiających rozpoznanie zagrożeń czy potrzebę natychmiastowej hospitalizacji, a pacjentowi nie zawsze można zaufać.
Dr Benji dość humorystycznie opisuje zmagania nie tylko z pacjentami, ale też walkę
z niedofinansowanym, obojętnym systemem, totalnym ograniczeniem łóżek na oddziałach psychiatrycznych i generalnie z brakiem lekarzy tej specjalizacji.
Dodatkowo zwierzenia Autora o swoich skomplikowanych rodzinnych relacjach w głównej mierze dotyczących dzieciństwa, wmawiane przez jego matkę jako idylliczne, choć było przemocowe i pełne awantur wpłynęło na jego dorosłe życie i relacje z kobietami.
Benji też korzysta z terapii i to nie tylko ze względu na obciążenia wynikające z wykonywanego zawodu, choć cierpi na bezsenność, napięciowe bóle głowy i lęki, ale żeby przepracować niestabilność oraz inny wzorzec miłości, do których przywykł w dzieciństwie, a które stały się wyznacznikiem jego życia.
Książkę można czytać bez końca, bo sposób, w jaki Autor przedstawił swoją pracę
z pacjentami, jego szczerość, humor, empatia i metody, jakie sam wypracował, są niepowtarzalne.
Ciekawa pozycja, myślę, że terapeutyczna bardziej dla samego Autora, aczkolwiek bardzo ważna społecznie, żeby nie szkodzić a robić coś dobrego dla kogoś, kto sam nie jest w stanie sobie pomóc.
Dziękuję Bognie Piechockiej z PRart Media oraz Wydawnictwu Znak Literanova za możliwość przeczytania tej pozycji książkowej.💗